Niemal każdy z nas w którymś momencie życia pomyślał, że byłby bardziej szczęśliwy, gdyby doszło w nim do zmiany. Często wiąże się to z wyobrażeniami na temat własnego ciała, ale równie powszechne jest niezadowolenie z tego, jak na co dzień funkcjonujemy w obszarze własnych emocji, zachowań i myśli.
Jesteśmy w pełni świadomi, że niektóre zachowania nie służą nam w najdrobniejszym stopniu, lecz mimo dobrych intencji trudno jest nam je zmienić. Czujemy się okropnie, gdy kolejną godzinę odkładamy ważne zadanie, zarazem jednak trudno nam zabrać się do pracy i po prostu zapomnieć o przyjemności płynącej z oglądania serialu lub sprawdzania skrzynki mailowej. Nie akceptujemy wielu swoich emocji, szczególnie tych trudnych, takich jak gniew lub zazdrość, lecz zarazem nie jesteśmy w stanie ich zatrzymać lub wyeliminować, mimo usilnych prób. Podobne problemy możemy mieć z własnymi myślami, których setki przewijają się w ciągu dnia przez nasze umysły. Wiele z nich może być przyczyną stresu, w związku z czym próbujemy o nich zapomnieć. To jednak wydaje się tylko czynić je silniejszymi i częstszymi. Mimo podejmowanych prób lub planów nie udaje nam się rzucić palenia, schudnąć lub chociażby regularnie odwiedzać dentystę. Podobny problem może być zauważalny także w procesie psychoterapii, czyli w przestrzeni, która ma służyć zmianie. Osoby, które zgłaszają się na terapię, często z bardzo poważnych powodów, takich jak chociażby wspomniane uzależnienie, zachowują się w sposób, który utrudnia, lub wręcz uniemożliwia zmianę. Uczestnicy nie przestrzegają zasad ustalonych z terapeutą, opuszczają sesje lub wcześnie rezygnują z terapii. Co może leżeć u podłoża tych problemów? Co może utrudniać zmianę, nawet w sytuacji gdy jej brak prowadzi do cierpienia lub trudności w codziennym funkcjonowaniu? Wielu osobom nasuwać się może podejrzenie, że wynika to z jego/jej słabości lub cech charakteru, które mogą nie podlegać zmianie: „Nie zmienia się, bo jest uparty i leniwy”, „Nie zmienia się, bo nie ma wystarczająco dużo silnej woli”. Tego typu stygmatyzujące innych lub stygmatyzujące samego siebie opinie są przykładem błędnego koła w myśleniu („nie zmienia się, bo jest uparty i leniwy, a jest uparty i leniwy, bo się nie zmienia”). Wszystkie te myśli nie prowadzą nas tym samym do lepszego zrozumienia problemu.
Czy można zmienić siebie? Czy zmiana jest możliwa?
Co blokuje zmianę?
Psychoterapeuci David E. Engle i Hal Arkowitz wyróżnili kilka kluczowych czynników, które mogą przeszkadzać nam w procesie terapii. Istotnym elementem zmiany może być między innymi świadomość tych blokad. W końcu jak możemy kroczyć do przodu, jeżeli nie wiemy, co nas utrzymuje w miejscu?
Gdzie zaprowadzi mnie zmiana?
Miejsce, w którym znajdujemy się w danym momencie swojego życia, jest nam dobrze znane i bliskie. Nawet jeżeli na co dzień ciężko się nam funkcjonuje i doświadczamy wielu trudnych emocji, to jest to stan, z którym jesteśmy doskonale zaznajomieni. Nasz świat jest przewidywalny, choć niewygodny. Z kolei miejsce, do którego może zaprowadzić nas psychoterapia, jest nieokreślone i często trudne do wyobrażenia. Czy zatem wyprawa do miejsca, o którym wiemy tak niewiele, musi wiązać się wyłącznie z entuzjazmem i wyczekiwaniem? Czy opuszczenie domu, w którym znamy wszystkie napawające nas lękiem lub smutkiem bibeloty i zakamarki, musi być łatwe? Zmiana może tym samym budzić w nas lęk, a nawet opór i te emocje są uzasadnione. Każdy ma potrzebę i prawo do tego, aby czuć się bezpiecznie. Zanim zatem wyjdziemy z domu, żeby poznać nowe, nieznane przestrzenie, możemy zacząć od dowiedzenia się czegoś więcej na temat napawających nas lękiem bibelotów na naszych półkach.
A co, jeżeli nie uda mi się zmienić?
Lękiem może nas napawać także myśl o tym, że po prostu może nam się nie powieść. Co więcej, możemy się bać, że będziemy czuć się jeszcze gorzej. Podobnie jak z lękiem przed samą zmianą, tutaj także problem stanowi to, co nieznane. Scenariusz, który opracowujemy w głowie, może być mroczny – zmiana jakiegoś rodzaju nastąpi, ale będzie równoznaczna z pogorszeniem naszego stanu. Jest to zatem w dużym stopniu lęk przed porażką. Jest to zrozumiałe uczucie – w końcu któż jest w stanie przewidzieć przyszłość. W psychoterapii na drodze do zmian i w trakcie procesu ich powstawania nie jesteśmy na szczęście sami – towarzyszy nam osoba, której zadaniem jest wspomóc nas szczególnie mocno wtedy, gdy pojawiają się nieuniknione trudności.
To inni zmuszają mnie do zmiany
Potrzeba kontroli jest bardzo silna w każdym z nas. Często idziemy na terapię z myślą, że ją odzyskamy lub umocnimy. Już na samym początku może to być trudne, gdy myślimy, że to ktoś inny zmusił nas do pracy nad sobą. Rodzic, partner lub nawet tekst, który teraz czytasz, mogą być postrzegani jako strona, która nie tyle zmotywowała Cię do wzięcia udziału w sesjach, tylko zmanipulowała, odbierając nam tym samym kontrolę. Możemy uznać, że stanowi to zagrożenie dla naszej wolności. W tej sytuacji po prostu próbujemy się bronić, jak w sytuacji każdego zagrożenia. W przypadku psychoterapii tego typu obrona może pojawić się w formie niechęci do mówienia o sobie lub nawet rozwiązywania naszych problemów we współpracy z terapeutą. Zastanowienie się nad tym, czy w naszym przypadku tego typu problem może się pojawiać i omówienie go z naszym rozmówcą w gabinecie może być bardzo pomocne.
Zmiana odbierze mi to, co teraz mi pomaga
Bardzo często to, co z jednej strony nam szkodzi, z drugiej może pełnić bardzo pożądane funkcje. Alkohol może być poważnym zagrożeniem dla naszego zdrowia, lecz zarazem osoba uzależniona może widzieć w nim sposób na poradzenie sobie ze stresem lub depresją. Zmiana może być zatem postrzegana jako rezygnacja z czegoś, co pomaga rozwiązywać problemy. Fakt, że rozwiązanie jest tymczasowe i na dłuższą metę nieskuteczne nie musi być istotne dla osoby uzależnionej. Alkoholizm to skrajny przykład, ale wiele osób przejawia zachowania, które podobnie jak alkohol dają tymczasową ulgę, lecz na dłuższy dystans szkodzą. Rolę alkoholu grać może np. izolowanie się. Osoba odczuwająca lęk społeczny może odrzucać każde zaproszenie na spotkanie ze znajomymi. Pomaga jej to za każdym razem, bo unika tym samym dyskomfortu i lęku, ale ostatecznie umacnia to jej cierpienie. Zmiana może zatem być zagrożeniem dla naszego komfortu psychicznego. Pytanie brzmi jednak, w jakim stopniu ów komfort jest iluzją. Proces terapii może z kolei pomóc nam w odszukaniu tego, co będzie dla nas autentycznie pomocne – nie tylko doraźnie.
Motywacja do zmian i motywacja do powstrzymania zmian
Jak widać, mogą w nas rywalizować dwie różne tendencje. Nawet jeżeli bardzo chcemy się zmienić, czytając dziesiątki podręczników i biorąc udział w spotkaniach z mówcami motywacyjnymi, nadal istotna i silna może być nasza motywacja do pozostania w miejscu, w którym się znajdujemy. Jednym z wyborów wielu osób, które szukają zmiany, jest zapis na psychoterapię, jednakże może ona tak jak podręcznik lub mowa motywacyjna, być konfrontowana z naszym pragnieniem, aby tak naprawdę się nie zmieniać. Czy nieobecność lub poradzenie sobie z tymi blokadami automatycznie oznacza możliwość zmiany? Niekoniecznie. Potrzebna jest także odwrotność niechęci do zmiany, czyli motywacja do tego, aby zacząć funkcjonować inaczej niż do tej pory. Ale pierwszym krokiem może być zapytanie samego siebie, czy ja sam tak naprawdę tego chcę? Psychoterapia może być bardzo pomocna w procesie odkrywania tego, co sprawia, że mamy poczucie stania w miejscu. Sama w sobie jest jednak zarazem miejscem, gdzie nasze blokady mogą być obecne.
Pamiętaj.
Możemy dojść do wniosku, że bardzo często chcemy odczuwać komfort psychiczny, pozostając w przestrzeni, która jest nam znana, nawet jeżeli to wiąże się z odczuwaniem lęku i smutku. Nikt nie może nas jednak winić za to, że szukamy sposobów, aby ten komfort utrzymać, często poprzez unikanie zmiany. Poczucie winy lub rozczarowanie sobą samym jest tutaj nie na miejscu, na miejscu jest z kolei próba współczującego zrozumienia siebie i dotarcia do tego, co może stanowić naszą własną blokadę. Psychoterapia zdecydowanie może nam pomóc w wytworzeniu bezpiecznej sfery, gdzie możemy się między innymi właśnie nad tym szczerze zastanowić.